Mr. Wok - Lublin

Albo nie jest znany z kuchni chińskiej lub ma tak szczęście, że zawsze ma rozkaz snów i bez inkarceracji w środku. W rezultacie jest miejsce wygnania, ale reszta dotacji przekazuje dar i pasję do smaku, omawiał kilka zadań, głównie z kurzem, ale także makarony i zawsze był bardzo pyszne i syte. Nie ma już czasu na poczekanie.

W przypadku sporu ludzi w rezultacie czekają na cudowne cuda na kiju, omawiają dwa razy i jest całkowitą zaspokojoną i nie wiadomo, że nie jest ona superancientem i sprawiedliwością. Sporady, mięso niewiarygodne, mogą pęknąć tłuszcze, sajgonki ujda, by zapachać w tym samym czasie, np. standard, poprawiony do wszystkich dwóch sosów, ale bez szamu. Były one dobrze opuszczone. Zwykle. W rejonie Lublina trudno jest użyć tej kuchni, więc pan wokował.

Nigdy nie rozstał się w tej restauracji, mówiąc, że było 5 gwiazd, ale cała Pani zabiera rozkazy, które odnajduje pensję, jej ton i sprowadza pragnienie mówić.

Przychodząc do tego lokalu nie miałem jakichś wygórowanych oczekiwań, byłem głodny i chciałem coś zjeść na szybko a nie miałem ochoty na klasyczne fastfoody więc spróbowałem. I kiedy ktoś przychodzi z takim nastawieniem myślę że się nie zawiedzie. Nie jest to oczywiście prawdziwa azjatycka kuchnia ale jest to całkiem dobre jedzenie w fajnej cenie, do tego w naprawdę dużych porcjach. No i są to smaki których prawdopodobnie nie jemy na codzień. Warto jeśli będzie się w Felicity, spróbować jeśli szuka się jakiegoś taniego jedzenia. Nie jest to kulinarny majstersztyk ale jeśli ktoś chciałby zjeść na szybko coś ciekawego to polecam

Ani dobry ani słaby po prostu taki sobie. Porcje trochę mniejsze niż w sąsiedniej Sapaya, czas oczekiwania w środę ok. 30 minut ale kasjerka o tym powiadomiła więc ok. Kurczak teriyaki i kurczak podwójnie pieczony trochę jak dla mnie za słodki. Sosy wlewamy sobie sami ale sos ostry trochę za rzadki. Raczej tam już nie zjem.